niedziela, 24 kwietnia 2016

Nie taki całkiem nudny dzień

Wystarczył jeden wpis na fb, żeby napisać coś tutaj. I może kompletnie od czapy, bo post sam w sobie nie jest żadną ważną okazją.
Czasami mam wrażenie, że niektóre fragmenty książek mówią o mnie więcej, niż mogę sama o sobie wiedzieć. I wtedy jestem pewna, że to TA książka. Już dawno brakowało mi harmonii, a gdy czytam, właśnie ten niesamowity spokój dostaję. Nie staram się tego zrozumieć, bo czasami to trochę irracjonalne. Nie ważne ile egzaminów przede mną, czy piszę jakiś dziś, czy za tydzień. Jeśli mam TĘ książkę wszystko idzie jak po maśle. Wstępujesz w inny świat, a mimo wszystko, choć trochę Ci bliski.
Ale już o samym czytaniu koniec. Gdy tylko zaczęłam czytać dzisiejszego posta, na jednej z ulubionych stron, od razu pociekły mi łzy. Choć tak naprawdę utknęłam na 3 czy 4 zdaniu. I choć bohaterem mógłby być każdy.





Cały dzień nie był niczym szczególnym. No chyba, że uwzględnię dzisiejszy poranny dialog z K.
"- czy ja Ci się jeszcze podobam?- mówię przekornie. A K. spoglądając na mnie ze zdziwieniem odpowiedział:
 - przecież Cię karmię". Po tym wszystkim wybuchnęliśmy śmiechem.

Wracając do tematu. Mamy pierwszą w nocy. Po obejrzeniu paru odcinków durnowatego serialu o high school, nie byłam przygotowana na taki wyciskacz łez. To będzie TA książka!